Wiosenna sesja w bzach w Poznaniu
Ta wiosenna sesja w bzach, którą za moment zobaczysz, była przeze mnie ogromnie wyczekiwana. Jak bardzo nie mogłam doczekać się aby wrócić do pracy zrozumieją inni fotografowie oraz cała masa osób, które wskutek przymusowej izolacji i zamknięcia niemal całego kraju straciły możliwość pracy. Kiedy tylko pojawiło się zielone światło na organizowanie sesji w plenerze, spakowałam plecak fotograficzny i wyruszyłam na spotkanie z Martą i Radkiem – dwojgiem ogromnie sympatycznych i energetycznych ludzi. Ta wiosenna sesja narzeczeńska była bardzo w moim stylu: mnóstwo ruchu, biegów, podnoszenia na barana, nawet skoki z kosza na śmieci wprost w ramiona ukochanego miały miejsce. Te kilkadziesiąt minut sesji na łonie natury, w cudownym otoczeniu zapachu bzu i innych kwitnących drzew było jak powiew nadziei na przyszłość.
Chcesz mieć podobną pamiątkę? Napisz do mnie, do końca maja obowiązuje cennik sesji wiosennych.
Naturalna sesja w Ogrodzie Botanicznym w Poznaniu
Koncepcji naturalnych zdjęć nie musiałam tłumaczyć ani Marcie ani Radkowi. Między nimi jest taka energia, tyle chemii, że zdjęcia działy się niepostrzeżenie, a ja ledwo wyrabiałam na zakrętach aby uwiecznić to całe piękno: mojej pięknej pary i otaczającej nas natury. Bzy to ogromnie wdzięczne krzewy. Kwiaty są delikatne, pięknie pachną i idealnie nadają się na tło do zdjęć. Z Martą i Radkiem wybraliśmy się do poznańskiego Ogrodu Botanicznego na Ogrodach i był to strzał w dziesiątkę. Trafiliśmy tam akurat w te dni, kiedy bzy kwitły pełnią mocy i nietrudno było znaleźć piękne miejsca do zdjęć.
Bzy, joga, sztangi i inne ciekawostki – jak to zwykle bywa na sesjach
Co więcej, w trakcie sesji okazało się, że Marta jest na co dzień związana zarówno z tańcem jak i z jogą. Do tej pory nie mogę się nadziwić jak przypadek nas popchnął ku temu spotkaniu. Ledwie dwa tygodnie przed tą sesją ja sama zainteresowałam się jogą. To jest o tyle dziwne, że do tamtej pory interesowały mnie wyłącznie sztangi, ciężkie treningi na siłowni oraz pole dance. Na sesji w bzach skorzystałam z okazji i podpytałam Martę o różne jogowe sprawy i nie dość, że mamy teraz piękne zdjęcia, to ja wiem więcej na temat, który mnie żywo interesuje. Gdyby tego było mało, okazało się także, że Radek ma mnóstwo wspólnego z siłownią i rozumie moją fascynację tym sportem. Już nie przedłużając – zapraszam do oglądania. :)
Inne zdjęcia narzeczeńskie zobaczysz tutaj.